Najczęściej zadawane pytania (229) Ortografia (592) Interpunkcja (198) Wymowa (69) Znaczenie (264) Etymologia (306) Historia języka (26) Składnia (336) Słowotwórstwo (139) Odmiana (333) Frazeologia (133) Poprawność komunikacyjna (190) Nazwy własne (439) Wyrazy obce (90) Grzeczność językowa (41) Różne (164) Wszystkie tematy (3320)
w:
Uwaga! Można wybrać dział!
Różne2004-10-21
Jak powinno się określać pierwszą i drugą dekadę wieku? Wszystkie słowniki mówią jedynie o latach dwudziestych (20.) i późniejszych. Czy istnieje inny (nieopisowy) sposób nazewnictwa i zapisu? Jest to dla mnie szczególnie ważne ze względów graficznych – w katalogu prezentującym dorobek pewnej instytucji o charakterze artystycznym kolejne działy chcę wyróżnić za pomocą cyfr arabskich z pominięciem słowa lata. Jak więc „zatytułować” dwie pierwsze dekady? Czy mogę napisać: 00., 10., 20. itd.? Użycie apostrofu będzie przecież wskazywało na konkretny rok, a nie całe dziesięciolecie. Czy w ogóle można mówić o latach dziesiątych? Bo o pierwszych raczej tak?
Na podobne pytanie odpowiadaliśmy już niemal rok temu. Od tego czasu w polszczyźnie nie pojawiła się akceptowana powszechnie nazwa początkowych lat stulecia. Lat tych nadal nie nazywa się zerowymi, a kolejnych dziesiątymi, stosuje się jedynie określenia typu początek / pierwsza dekada / pierwsze dziesięciolecie wieku. Można oczywiście powiedzieć również pierwsze lata wieku. Brak syntetycznej nazwy określającej początkowe lata stulecia wynika zapewne z faktu, że liczebniki w pierwszej i drugiej dziesiątce (1-19) wykazują znaczne różnice w budowie, w przeciwieństwie do liczebników w kolejnych dziesiątkach, w których do podstawowej nazwy liczby dodaje się jedynie element różnicujący (dwadzieścia jeden, dwadzieścia dwa itd.). Brak analogii w budowie owocuje zatem brakiem syntetycznej nazwy, nie można bowiem (przynajmniej na razie) nazwać zerowymi lat, które mają w nazwie jedynie element pierwszy, drugi, trzeci itd., ani dziesiątymi tych, które grupują rok jedenasty, dwunasty, trzynasty itd. (musiałyby się chyba nazywać *nastymi!). Warto zauważyć, że współcześnie uznaje się za rzadkie określanie lat typu trzeci, czwarty dziesiątek lat XX wieku, podczas gdy kiedyś była to w starannej polszczyźnie jedynie obowiązująca nazwa. Kiedy na początku XX wieku w polszczyźnie potocznej pojawiły się określenia lata dwudzieste, trzydzieste, pięćdziesiąte itd. (jakiegoś wieku), były w wydawnictwach poprawnościowych oceniane zdecydowanie negatywnie, lecz po II wojnie światowej weszły do normy użytkowej, a współcześnie nie budzą już żadnych zastrzeżeń i stały się elementem normy wzorcowej. Być może za jakiś czas pojawią się określenia tych „lat bez nazwy”, bo we współczesnym języku silnie działa tendencja do skrótu. Tymczasem jednak radziłabym używać bardziej jednoznacznych, nie wprowadzających czytelnika w błąd form opisowych pierwsze, drugie dziesięciolecie. Koncepcja opisowa może nawet zwiększyć atrakcyjności (=niecodzienność) tekstu, zwłaszcza że – jak Pani pisze – przygotowuje Pani katalog prezentujący dorobek instytucji o charakterze artystycznym. Życzę powodzenia w tym niełatwym zadaniu.
Katarzyna Wyrwas
Różne2005-01-17
Leksem wiadomo w interpretacji morfologicznej (Saloniego) jest czasownikiem niewłaściwym, w interpretacji syntaktycznej (Laskowskiego) to predykatyw. A jaką częścią mowy jest ten leksem w interpretacji tradycyjnej (tzw. szkolnej)?
Ewa Jędrzejko i Małgorzata Kita w swojej Gramatyce języka polskiego o wyrazie wiadomo piszą o nim w podrozdziale zatytułowanym Czasowniki defektywne. Oto fragment: „Ograniczony (niepełny) paradygmat mają czasowniki niewłaściwe, nazywane też predykatywami. Do czasowników niewłaściwych zalicza się: 1. wyrazy takie jak: trzeba, można, powinien oraz szkoda, żal, wstyd...- przysługuje im tylko kategoria czasu (...) i trybu. Są nieosobowe, więc nie dopuszczają podmiotu, natomiast łączą się z bezokolicznikiem innych czasowników...”. Jak widać, pojawiły się już cztery nazwy: czasowniki defektywne, niewłaściwe, predykatywy, nieosobowe (czasownikiem nieosobowym nazywa wiadomo również Słownik współczesnego języka polskiego pod red. B. Dujana). Natomiast w podręczniku szkolnym – Język ojczysty (I klasa gimnazjum) wspomina się o tej grupie wyrazów przy okazji orzeczenia, nie nazywając ich w ogóle w jakiś określony sposób, bowiem znaleźć tam można takie oto stwierdzenie: „W funkcji orzeczenia mogą też wystąpić wyrazy typu: można, trzeba, warto, należy, szkoda, żal, brak, niepodobna, nie sposób...”.
Biorąc pod uwagę te różne warianty, wydaje się, że najwłaściwsza dla grupy wyrazów, do której należy wiadomo, byłaby nazwa czasowniki niewłaściwe i taką chyba należałoby upowszechniać, także w szkolnych gramatykach.
Ewa Biłas-Pleszak
Różne2005-03-21
Piszę pracę o klasyfikacji imion i nie do końca wiem, na jakiej podstawie mogę klasyfikować imiona poza ich etymologią. Prosiłbym o jakąkolwiek podpowiedź, wskazówkę. Z góry dziękuję.
Już samo pochodzenie stwarza parę możliwości klasyfikowania. Po pierwsze, można klasyfikować wedle źródłosłowu (języka pochodzenia), a po drugie, według kręgu kulturowego, z którego wywodzi się wyraz (pochodzenia w szerszym sensie), na tej podstawie można wyróżnić imiona słowiańskie, chrześcijańskie, mitologiczne, arabskie i inne. Te dwa kryteria zachodzą na siebie, lecz nie całkowicie. Inna możliwa klasyfikacja oparta jest na pierwotnym znaczeniu wyrazów, np. w wielu językach istnieją imiona o znaczeniu ‘dar Boga’, inne odnoszą się do bogactwa, waleczności itd. Możliwa jest też klasyfikacja formalna, na jej podstawie można by wyodrębnić imiona niepodzielne słowotwórczo (synchronicznie) i pochodne. Kontynuując, można wyodrębnić formy zdrobniałe i spieszczone.
To jeszcze nie wszystkie możliwości, ale skoro pisze Pan pracę tego rodzaju, to ma Pan możliwość skorzystania z porady opiekuna grupy lub seminarium, do czego zachęcam.
Jan Grzenia
Różne2005-10-07
Mam problem ze znalezieniem synonimu słowa hańba, zaczynającego się na nie-.
W Słowniku języka polskiego PWN pod red. M. Szymczaka definicja rzeczownika hańba brzmi następująco: ‘wielki wstyd, ujma, niesława, sromota’. Widać w niej jak na dłoni ów problematyczny synonim.
Katarzyna Wyrwas
Etymologia2008-02-01
Skąd się wzięło słowo pomarańcza?
Po raz pierwszy w polszczyźnie pisanej słowo pomarańcza pojawia się w początkach XVII stulecia i funkcjonuje jako nazwa drzewa z rodziny rutowatych Citrus aurantium oraz jako owoc tegoż drzewa. Słownik warszawski notuje, obok ogólnopolskiego wyrazu pomarańcza i wymarłego pomorańcza, następujące formy gwarowe: podmurajec, podmuraniec, pomaraniec, a także pomeraniec. Wszystkie one pochodzą od włoskiego wyrażenia pomo d’Arancio znaczącego właśnie tyle, co ‘pomarańcza’, od którego mamy też prowans. auranja i choćby niem. pomeranza. Warto w tym miejscu dodać, że niemieckie formy Pomeranze i Apfelsine oznaczają ten sam owoc (niem. Apfelsine to kalka franc. pomne de Sine ‘jabłko chińskie’, ‘pomarańcza’). Uwaga ta nie jest bez znaczenia, jeśli chodzi o system języka polskiego, gdyż i w nim pojawiło się zapożyczenie niemieckiego synonimu pomarańczy. Słownik warszawski podaje, jako rzadziej używane formy: apelcyna czy apelzyna.
Katarzyna Mazur
Wyrazy obce2008-02-02
Wyrazu autentykacja nie ma w słownikach, a pojawia się w tekstach informatycznych. Czy to nowy termin informatyczny, czy niepoprawny twór językowy, który należy zastąpić uwierzytelnianiem?
Autentykacja to spolszczony wyraz angielski authentication ‘uwierzytelnienie’. Czy to nowy termin informacyjny? Trudno na to pytanie odpowiedzieć bez konsultacji z informatykami. Można co najwyżej ustosunkować się do innowacji językowej z punktu widzenia zasadności i zgodności z systemem polszczyzny. Łatwo w Internecie odszukać bazę autentykować, też spolszczony leksem angielski to authenticare, jest zatem autentykacja w stosunku do autentykować nazwą czynności, jak autoryzacja do autoryzować, modyfikacja do modyfikować, dedykacja do dedykować. Czy pożyczanie autentykować i autentykacja było zasadne? Nie, bo w polszczyźnie funkcjonowały już synonimiczne: uwierzytelnianie, uwierzytelniać. Problem w tym, że pożyczamy nie tylko wtedy, gdy brakuje nam nazwy na nowy obiekt czy zjawisko. Mimo istnienia nazwy w różnych środowiskach, tu informatycznym, pojawiają się innowacje leksykalne, często pożyczki. Walka z tym zjawiskiem jest zazwyczaj bezskuteczna.
Krystyna Kleszczowa
Frazeologia2008-02-07
Co to jest kompleks Medei?
Kompleks Medei to podświadoma wrogość matki wobec swych dzieci, połączona z mimowolnym pragnieniem ich śmierci, uwarunkowana potrzebą zemsty na ojcu dzieci. Prawzorem mitycznym jest Medea, córka króla Ajetesa, żona Jazona, z którym miała dwóch synów. Rozzłoszczona zdradą męża, zemściła się, zabijając synów Zob. Wikipedia).
Katarzyna Wyrwas
Frazeologia2008-02-07
Co oznacza związek frazeologiczny uczta Tyestesa?
Uczta Tyestesa według mitologii greckiej to uczta, na której Tyestes w ramach odwetu za uwiedzenie żony Ateusza, króla Myken, został przez owego Atreusza poczęstowany potrawą z ciał synów. Zob. W. Kopaliński, Słownik mitów i tradycji kultury.
Katarzyna Wyrwas
Ortografia2008-07-04
Czy połączenie wyrazów postawić kogoś (np. syna) na nogi w znaczeniu dosłownym (upadł, uczy się chodzić) też jest frazeologizmem?
Bycie frazeologizmem to posiadanie znaczenia przenośnego. Dosłowność wyklucza frazeologię. Jeśli zatem powiedzielibyśmy: rzeźnik rzuca mięsem, mając ma myśli rzeźnika, który rzuca nim rzeczywiście, ale poza tym zachowuje się kulturalnie, użylibyśmy jedynie połączenia odpowiednich form wyrazów rzucać i mięso, nie zaś potocznego związku frazeologicznego ktoś rzuca mięsem, który ma znaczenie 'ktoś używa wulgarnych wyrazów'. Jeśli natomiast rzeźnik ów wyrażałby się niegrzecznie (niekoniecznie już używając schabu czy karkówki jako amunicji), nasza wypowiedź miałaby właśnie frazeologiczny sens przenośny. W opisanym przez Panią przypadku nie mamy więc do czynienia ze związkiem frazeologicznym. Stawiamy na nogi dziecko, które upadło, i nie ma tu metafory. Metaforą posługujemy się, gdy dzięki połączeniu stanąć na nogi (albo na nogach) mamy na myśli fakt, że ktoś poprawił swoją pozycję finansową; dorobił się majątku. Metaforycznie mówimy także, że ktoś postawił kogoś na nogi, jeśli ktoś zmobilizował kogoś do działania, wyrwał ze stanu apatii, odrętwienia. Innym znanym związkiem frazeologicznym jest postawić (stawiać) kogoś (coś) na nogi o znaczeniu przenośnym ‘sprawić (sprawiać), że ktoś (coś) odzyskuje dobrą formę, sprawność; że coś pomogło, pomaga komuś odzyskać sprawność’.
Katarzyna Wyrwas
Etymologia2008-07-17
Bardzo chciałabym poznać etymologię słowa prostytutka.
W najstarszych słownikach polskich brak słowa prostytutka. Nie może dziwić ten fakt, ponieważ miała polszczyzna inne – mniej lub bardziej dosadne – określenia oznaczające kobietę lekkich obyczajów, kobietę upadłą: nierządnica, wszetecznica, ladacznica, ulicznica, małpa, kurwa. W XVII-wiecznym słowniku Grzegorza Knapskiego (Thesaurus Polonolatinograecus seu Promptuarium linguae Latinae et Graecae, t. 2, Kraków 1644, s. 631) w części łacińsko-polskiej łacińskie słowa o interesującej nas tematyce tłumaczy się następująco: prostituo ‘wystawiam’, prostituta femina ‘nierządnica’, prostitutio ‘nierząd’.
Najpierw w polszczyźnie pojawił się zapewne rzeczownik prostytucja – nie odnotowuje go jeszcze słownik S. B. Lindego (Lwów 1807-1814), jest za to w tomie 2 Słownika języka polskiego wydanego w Wilnie w 1861 roku jedynie z odsyłaczem do haseł nierząd (‘życie nierządne, rozpusta, oddanie się żądzom cielesnym ‘) i rozpusta (‘rozwolnienie obyczajów, rozwiązłość’).
Wyraz prostytutka po raz pierwszy w polszczyźnie został odnotowany w Słowniku języka polskiego J. Karłowicza, A. Kryńskiego i Niedźwiedziego (t. 4, Warszawa 1908) z definicją synonimiczną ‘nierządnica, wszetecznica, ladacznica, kurwa’ oraz informacją, że pochodzi od rzeczownika prostytut „pogardliwie człowiek pogardy godny, człowiek nizkiej [sic! – K.W.] moralnej wartości, człowiek kupny, przedajny od łac. prostitutus”.
W tymże słowniku słowo prostytucja ma już podane dwa znaczenia: 1) ‘nierząd, oddawanie się nierządowi’; 2) przestarzałe ‘zhańbienie, kompromitacja’ z przykładem literatury: Jednak żal mi było prostytucji chorążanki, którą po tym rozpublikowaniu będzie miała (Marcin Matuszewicz, I połowa XVII wieku).
Istniał w tych czasach również czasownik prostytuować (określony w słowniku jako nie używany) o znaczeniach: 1) ‘doprowadzać do oddania się nierządowi’; 2) ‘bezcześcić, hańbić, podlić, kompromitować’ z przykładami: Monarcha nie zechce przenieść, aby jego generał był tak nieznośnie prostytuowany (Józef Rolle); O postępkach Szeluty nie przyszło mi powiadać, które przede mną czynił; nie chciałem go z litości prostytuować (Marcin Matuszewicz). Słownik notuje ponadto czasownik prostytuować się ‘bezcześcić się, hańbić, podlić, kompromitować, afiszować’ z przykładem użycia: Prześladowca mój z adiutantem swoim dużo się przed światem prostytuowali (Aleksander Kraushar).
Pora przejść do zagadnień etymologicznych, które po tym historycznym wstępie nie będą już obfitować w niespodzianki. Wiadomo, że polskie prostytutka pochodzi z łaciny. W języku łacińskim rzeczownik prōstitūta pochodzi od czasownika prōstituere ‘wystawiać na sprzedaż (na przód)’, a ten od: prō- ‘przed’ i statuere ‘stawiać’ (Merriam-Webster Distionary, The American Heritage Dictionary).
W angielszczyźnie prostitution jest XVI-wiecznym zapożyczeniem z francuskiego, w którym natomiast jest bezpośrednią pożyczką z łaciny (Chambers Dictionary of Etymology). Można zatem założyć, że wyrazy z tego kręgu z łaciny do polszczyzny trafiły za pośrednictwem angielskiego lub francuskiego, z czego pewniejszy jest francuski, ponieważ ściślejsze kontakty z angielszczyzną język polski zaczął mieć dopiero w końcu XIX i w XX wieku. Być może także słowo to było bezpośrednią pożyczką łacińską, zważywszy na powszechną w XVII wieku znajomość łaciny wśród wykształconych choćby trochę obywateli. Słowniki współczesne podają, że prostytucja zapożyczono z francuskiego prostitution, prostytuować się od fr. se prostituer, ale już prostytutka miałaby pochodzić od ang. prostitute za francuskim prostitutée (zob. Słownik wyrazów obcych, red. E. Sobol, Warszawa 1996, Wielki słownik wyrazów obcych PWN, red. M. Bańko, Warszawa 2003, Uniwersalny słownik języka polskiego, red. S. Dubisz, Warszawa 2003).
Andrzej Bańkowski, autor Słownika etymologicznego języka polskiego uważa rzeczownik prostytutka za „eufemizm prawniczy (policyjny), wcześniej londyński niż paryski” (podaje także włoskie donna di strada ‘panna uliczna’). Z pewnością był to eufemizm, skoro w użyciu były wyrazy, od których przyszło rozpocząć ten wywód.
Katarzyna Wyrwas
Interpunkcja2008-07-29
Czy stawiamy przecinek przed wyrazem tudzież?
Przed spójnikiem tudzież nie stawia się przecinka. Łączy on współrzędne części zdania i zdania współrzędne; jest synonimiczny względem spójników i, oraz, por. np. Byliśmy w Krakowie tudzież w Wieliczce. (zob. Słownik języka polskiego PWN).
Katarzyna Wyrwas

Interpunkcja2008-08-05
W jakich sytuacjach stosuje się przecinek przed słowem czyli?
Przed spójnikiem czyli stawiamy przecinek zawsze – zarówno w zdaniach pojedynczych, jak i w zdaniach złożonych. W zdaniach pojedynczych czyli jako spójnik synonimiczny wprowadza wyjaśnienie lub uściślenie słowa poprzedzającego, np. Był zamiłowanym globtroterem, czyli podróżnikiem (zob. reguła 377 pisowni polskiej). W zdaniach złożonych, zwanych współrzędnymi włącznymi lub synonimicznymi, stawiamy przecinek pomiędzy dwoma zdaniami składowymi połączonymi spójnikiem czyli, a także przed innymi spójnikami synonimicznymi (wyjaśniającymi), takimi jak to jest, to znaczy, innymi słowy, np. Wyjeżdżam do Japonii, czyli Kraju Kwitnącej Wiśni. Rzeczowniki w języku polskim mają deklinację, to znaczy odmieniają się przez przypadki (zob. reguła 370).
Katarzyna Wyrwas
Interpunkcja2008-08-18
Czy poprawnie postawiono przecinek w zdaniu: Poprzez odpowiednie odżywianie, przyczyniasz się do właściwego rozwoju mózgu twojego dziecka?
W przytaczanym zdaniu nie ma miejsca dla żadnego przecinka. Zdanie jest co prawda długie, ale ma jedno orzeczenie (przyczyniasz się), żadnych wtrąceń, dopowiedzeń itp. Przecinek mógłby być postawiony w tym miejscu w wieku XVI, kiedy to obowiązywała interpunkcja retoryczna i stawiano przecinki tam, gdzie czyniono pauzy w mówieniu, w miejscach, w których przypadał dział intonacyjny (por. artykuł S. Furmanika, Interpunkcja w drukach staropolskich, „Pamiętnik literacki” 1955, z. 4, s. 426-468). Współczesna polska interpunkcja opiera się na zasadzie syntaktyczno-logicznej, podporządkowana jest składni, budowie zdania. Przecinki stawiamy zatem najczęściej w różnych typach zdań złożonych, ale także w zdaniach pojedynczych (szczegóły wyjaśnią odpowiednie zasady pisowni polskiej).
Katarzyna Wyrwas
Znaczenie2008-08-25
Jak znaczeniowo różnią się od siebie partykuły że oraz ? Ja jestem zwolennikiem że, ponieważ kojarzy mi się z nadmiernie pompatycznym stylem pisania, jednak w tekście mojego autorstwa pani redaktor poprawia moje że na (przygotowuję monografię). Która partykuła powinna być uprzywilejowana w przypadku wątpliwości? Np. zamiast: Świadkowie twierdzą, iż Whitehead był odwiedzany przez braci Wright, którzy negocjowali z nim kupno jego silnika i wymieniali się z nim doświadczeniami w zakresie budowy aparatów latających, moim zdaniem lepiej będzie: Świadkowie twierdzą, że Whitehead był odwiedzany przez braci Wright, którzy negocjowali z nim kupno jego silnika i wymieniali się z nim doświadczeniami w zakresie budowy aparatów latających.
Proszę o opinię i z góry dziękuję za odpowiedź.
Wyrazy że i to spójniki, a nie partykuły (istnieją wprawdzie partykuły że i -że, ale nie o nich mowa w pytaniu, por. Upał był, że hej! Że też musiałeś to zgubić! Idźże stąd!). Wystarczy przeczytać definicje w Uniwersalnym słowniku języka polskiego PWN pod red. S. Dubisza, aby przekonać się, że wymienione spójniki są znaczeniowo równoważne – obie definicje zawierają tekst: ‘[spójnik – K.W.] wprowadza zdanie podrzędne określające przedmiot czyjejś wypowiedzi, myśli, emocji, czyjegoś doznania lub spostrzeżenia’. W definicje podany jest jako synonimiczny spójnik że. jest w słownikach określany jako słowo książkowe, a słownictwo książkowe to takie – cytując autorów wymienionego słownika – którego „rozumienie i stosowanie wymaga przygotowania intelektualnego i kompetencji językowych większych niż te, które stanowią motywację używania słownictwa podstawowego. Może zatem przyjąć, że kwalifikator książk. odnosi się do tego poziomu słownictwa, które charakteryzuje wypowiedzi osób należących do warstwy inteligencji humanistycznej” (t. 1, s. XL-XLI). W Innym słowniku języka polskiego pod red. M. Bańko za słowa książkowe uznawane są te, które występują zwykle w pisanej odmianie języka lub w starannych wypowiedziach mówionych, przeważnie należą one do stylu publicystycznego lub literackiego (t. 1, s. XXV), a także naukowego.
Widać zatem, że oba synonimiczne gramatycznie i znaczeniowo spójniki wprowadzające różnego typu zdania podrzędne różni jedynie stylistyczne nacechowanie i częstość użycia – że występuje znacznie częściej niż (por. hasło w Słowniku ojczyzny polszczyzny J. Miodka, spójnikiem. 260). Że jest spójnikiem uniwersalnym, ponadstylowym, może bowiem pojawić się zarówno w tekście naukowym, jak i potocznym, natomiast jest niejako zarezerwowane dla stylu wyższego. Nie znaczy to w żadnym wypadku, iż że jest wariantem gorszym! Zdanie poprzednie doprowadza nas do jeszcze jednej kwestii z że – iż związanej: spójnik jest również używany w sytuacjach, kiedy w zdaniu użyto już wcześniej spójnika że i aby uniknąć powtórzenia, należy wprowadzić , por. też przykład z Innego słownika…: Czasem mam go tak dość, że myślę, iż byłoby lepiej, gdyby umarł. Oczywiście trudno sobie wyobrazić to zdanie wymówione, ale takie konstrukcje w języku pisanym to częsta praktyka.
Katarzyna Wyrwas
Wyrazy obce2008-09-02
Proszę o wyjaśnienie zasad odmiany rzeczowników oznaczających gatunki roślin lub zwierząt, zarówno w mowie potocznej, jak i publikacjach naukowych. Pisząc artykuł niepopularnonaukowy, używam pełnych, dwuwyrazowych nazw łacińskich (nazwa rodzajowa wielka literą, w mianowniku, kursywą). Czy pisząc „potocznie” i stosując pewne uproszczenia, ale zachowując poprawność językową, należy pisać nazwę rodzaju wielką literą czy małą, stosować odmianę polską, czy łacińską? Przykład: Uprawiam dwa Phalaenopsis na pniu epifitycznym czy Uprawiam dwie Phalaenopsis na pniu epifitycznym, czy też Uprawiam dwa falenopsisy na pniu epifitycznym. Istnieje co prawda polska nazwa rodzaju botanicznego Phalenopsis - ćmówka, jest ona tak niepopularna i nieużywana, że nikt nie wie, o co chodzi. W języku potocznym od wielu lat istnieje spolszczona nazwa falenopsis już chyba rodzaju męskiego, jak długopis czy przypis itd. Spotyka się to jednak z protestem na różnych forach znawców botaników (należy dodać, że wiekowych zresztą) i ganieniu składni tego falenopsisa, a promowaniu tę falenopsis. Wobec tego ludzie silą się na hiperpoprawność i widać takie konstrukcje jak poproszę tę falenopsis. Wydaje mi się to trochę sztuczne.
Adaptacja wyrazów obcych to proces skomplikowany i nieregularny. Kiedy przejmujemy jakiś wyraz z innego języka, może dojść do uproszczeń w pisowni, do wprowadzenia jego odmiany przez przypadki, do spolszczenia wymowy. Zwykle szuka się najbardziej zbliżonego polskiego, już utrwalonego wzorca odmiany, dlatego czasem przypisuje „nowy rodzaj gramatyczny” zgodnie z brzmieniem zakończenia. Faktem jest, że wyrazy o wygłosie zakończonym na spółgłoskę w polszczyźnie niejako automatycznie klasyfikuje się do deklinacji męskiej i istnieją zakończone na ~is rzeczowniki, które odmieniają się jak rzeczowniki męskie: nazwa rośliny klematis (Clematis) (D. klematisa albo klematisu), gratis ‘przedmiot dany lub otrzymany bezpłatnie’ (D. gratisu) oraz cellulitis (D. cellulitisu lub nieodmienne).
Czasem adaptując wyrazy obce, zachowuje się rodzaj gramatyczny jak w języku, z którego dany rzeczownik pochodzi: w polszczyźnie mamy grupę wyrazów pochodzenia greckiego zakończonych podobnie jak falenopsis, które dziedziczą swój grecki rodzaj żeński lub nijaki, ale w języku polskim są nieodmienne: mimesis ‘naśladowanie rzeczywistości przez sztukę’, elephantiasis ‘słoniowacizna’, Genesis ‘Księga Rodzaju’, nemezis, nemezys ‘o nieubłaganej, karcącej sprawiedliwości’, fizis, fizys ’twarz’, synteresis, synderesis ‘wrodzona znajomość zasad moralnych’, katharsis 'oczyszczenie, rozładowanie silnych uczuć, napięć, wywołane głębokim przeżyciem, zwłaszcza artystycznym’.
Wydaje się, że falenopsis może mieć w polszczyźnie zarówno rodzaj męski, jak i żeński. Jeśli będziemy tego wyrazu używać w rodzaju męskim, będzie się odmieniał następująco: M. falenopsis, D. falenopsisa, C. falenopsisowi, B. falenopsisa, N. falenopsisem, Ms. falenopsisie. Jeśliby używać go w rodzaju żeńskim, będzie nieodmienny.
Są obszary języka jeszcze niezagospodarowane, które dopiero kształtują własne słownictwo. Każda dziedzina wiedzy stwarza własną praktykę nazewniczą: obok warstwy terminologicznej, ściśle skonwencjonalizowanej, w każdym środowisku funkcjonuje warstwa słownictwa i jego form w wersji potocznej. Polonista może np. powiedzieć: w gramatyce opisowej języka polskiego ważne zagadnienie to samogłoski nosowe, ale też – potocznie – w opisówce ważne są nosówki. To pragmatyka środowiskowa, a zatem wspomniane w pytaniu fora znawców mają najistotniejsze znaczenie dla kontaktów językowych nieoficjalnych. W Internecie faktycznie przeważa forma w wersji żeńskiej, formy zaś męskie (i odmienione) są 4 razy rzadsze. Trudno wyrokować o losach falenipsis / falenopsisa, trzeba jednak pamiętać, że w naszym języku istnieje silny nacisk na odmienianie wyrazów (uruchamianie fleksyjne) – wystarczy spojrzeć na nazwę sklepu: Ikea, Ikei, Ikeą
Aldona Skudrzyk i Katarzyna Wyrwas

Znaczenie2008-09-02
Jaka jest różnica pomiędzy słowami rżysko i ściernisko?
Między wyrazami ściernisko i rżysko zachodzi relacja synonimii częściowej, co oznacza, że współcześnie są one używane zamiennie w wielu kontekstach. Zasadniczy człon ich definicji leksykalnej przyjmuje następujący kształt: ‘pole po skoszonym zbożu’. Sięgnięcie do etymologii obu przywołanych słów pozwala natomiast dostrzec, jakie cechy określanego obiektu znalazły odzwierciedlenie w jego nazwie, a jednocześnie wytłumaczyć trafność pozornie absurdalnego zestawienia, które mogłoby pojawić się np. w gwarze: „to jest ściernisko, ale nie rżysko”.
Ściernisko to, jak podaje Słownik etymologiczny języka polskiego Wiesława Borysia, formacja pochodna od obecnego w systemie języka polskiego już w XV w. rzeczownika ścierń, oznaczającego pozostałe na polu po zżęciu części roślin uprawnych i kontynuującego prasłowiańskie *stŕnь (z ŕ sonantycznym) wywodzące się od *tŕnь, który funkcjonował w prasłowiańszczyźnie w znaczeniu ‘cierń, ostry kolec rośliny’, a swoje źródło ma w praindoeuropejskim rdzeniu *(s)ter- (‘być twardym’).
Z kolei znane już w XV stuleciu słowo rżysko wiązać należy z obecnie jedynie dialektalną, ale dawniej ogólnopolską postacią reż używaną na określenie rośliny o łacińskiej nazwie Secale cereale, czyli dzisiejszego żyta. Omawiany wyraz powstał poprzez dodanie przyrostka -isko do mającego swe korzenie w języku prasłowiańskim rzeczownika *rъžь ‘żyto (jako gatunek zboża)’, a współcześnie jego bliskoznacznikiem jest także forma żytnisko, hiponimiczna, względem ścierniska, a więc mająca mniejszy niż ściernisko zakres znaczeniowy (każde żytnisko jest ścierniskiem, ale nie odwrotnie).
Katarzyna Mazur
Frazeologia2008-09-05
Czy połączenie wyrazów postawić kogoś (np. syna) na nogi w znaczeniu dosłownym (upadł, uczy się chodzić) też jest frazeologizmem?
Bycie frazeologizmem to posiadanie znaczenia przenośnego. Dosłowność wyklucza frazeologię. Jeśli zatem powiedzielibyśmy: rzeźnik rzuca mięsem, mając ma myśli rzeźnika, który rzuca nim rzeczywiście, ale poza tym zachowuje się kulturalnie, użylibyśmy jedynie połączenia odpowiednich form wyrazów rzucać i mięso, nie zaś związku frazeologicznego ktoś rzuca mięsem, który ma znaczenie 'ktoś używa wulgarnych wyrazów'. Jeśli natomiast rzeźnik ów wyrażałby się niegrzecznie (niekoniecznie już używając schabu czy karkówki jako amunicji), nasza wypowiedź miałaby właśnie frazeologiczny sens przenośny. W opisanym przez Panią przypadku nie mamy więc do czynienia ze związkiem frazeologicznym. Stawiamy na nogi dziecko, które upadło, i nie ma tu metafory. Metaforą posługujemy się, gdy dzięki połączeniu stanąć na nogi (albo na nogach) mamy na myśli fakt, że ktoś poprawił swoją pozycję finansową; dorobił się majątku. Metaforycznie mówimy także, że ktoś postawił kogoś na nogi, jeśli ktoś zmobilizował kogoś do działania, wyrwał ze stanu apatii, odrętwienia. Innym znanym związkiem frazeologicznym jest postawić (stawiać) kogoś (coś) na nogi o znaczeniu przenośnym ‘sprawić (sprawiać), że ktoś (coś) odzyskuje dobrą formę, sprawność; że coś pomogło, pomaga komuś odzyskać sprawność’.
Katarzyna Wyrwas
Różne2008-10-08
Słyszałam kiedyś, że jakiś lingwista określił język polski jako „nielogiczny”. Co oznacza ten termin dla językoznawcy i czy rzeczywiście jest odpowiedni dla opisującego język polski?
Nic nie wiem o tym, żeby ktokolwiek akurat polski język uważał za „nielogiczny” - samo resztą to określenie bywa używane i rozumiane rozmaicie, różnie też może być synonimizowane (np. nieracjonalne zachowanie, nierealistyczny projekt, teza niezgodna ze zdrowym rozsądkiem, bezsensowna itp.). Jednym ze znaczeń nielogiczny jest ‘niezgodny z formalnymi zasadami logiki’ (czyli z ogólnymi prawami, które ustala logika jako sformalizowana, ścisła dyscyplina nauki o zasadach poprawnego rozumowania, które logik próbuje ująć w sztywne, matematyczne reguły). Język logiki jest jednak pewnym wypracowanym narzędziem do opisu różnych zjawisk i zasad rządzących się sztywnymi regułami; inaczej niż język naturalny. Język logiki jest pozbawiony wieloznaczności, elementu obrazowania czy metaforyki. Języki ludzkie natomiast (naturalne właśnie) mają pewien obszar „sztywności”, a więc ścisłych, skonwencjonalizowanych reguł, koniecznych, by jego użytkownicy mogli się porozumieć, ale mają też obszary płynności i braku precyzji: reguły alternatywne („można powiedzieć tak lub tak”), wieloznaczność wyrazów i wyrażeń, obrazowość czy wpisany w znaczenie wielu słów element emocjonalny i oceniający. Ta sfera „nielogiczności” (z punktu widzenia formalnej logiki) jest jednak także konieczna, by trwał, dostosowując się do ciągle zmieniającej się rzeczywistości, którą opisuje, i potrzeb człowieka, który używa go w różnych celach, musi więc mieć konieczną elastyczność. Język jest bowiem tworem człowieka i jedną z jego „przyrodzonych”, naturalnych zdolności; kształtował się w ścisłym związku z jego życiem i jego światem (kulturą), sposobem myślenia i poznawania tego świata (dostrzegając w jakimś zjawisku cechy podobne do innego, już nazwanego, człowiek często stosuje tę samą znaną sobie nazwę: - por. głowa ludzka - głowa kapusty, główka // łepek szpilki itp.). Język więc nie może być tylko „logiczny”, byłby bowiem ubogi i zbyt „sztywny” (jak języki „sztuczne”, np. język programowania czy matematyki), a wszystko dlatego, że zarówno człowiek, jak jego świat zbyt są złożeni i zmienni. Ta płynność i „nielogiczność” języka pozwala jednak człowiekowi mówić najróżniej o wszystkim, co widzi, myśli, czuje, wyobraża sobie, także poetycko, a równocześnie powoduje, że to niezwykłe narzędzie, jakim jest język, pozostaje ekonomiczne (wieloznaczność wyrazów jest ekonomiczna, w przeciwnym razie musielibyśmy mieć znacznie więcej wyrazów jednoznacznych). Wreszcie pewne reguły i znaczenia kształtowały się (i doskonaliły, zatem też zmieniały się) w ciągu wieków, sam zaś język etniczny (np. polski) nie zmieniał się w inny (polskim pozostał). Dziś więc nie byłoby sensowne ani skuteczne, by z walczyć z jego „nielogicznościami”, np. rugując wieloznaczność czy wyrażenia przenośne lub „nielogiczne” konstrukcje w rodzaju nigdy tego nie zrobię, w których mamy podwójne przeczenie: jedno ukryte w znaczeniu słowa nigdy i drugie wyrażone „na powierzchni” w konstrukcji nie zrobię, czego nie ma np. w języku angielskim (nie wynika jednak z tego, że angielski jest „bardziej logiczny” niż polszczyzna). Faktem jest jednak, że poglądy, iż język naturalny nie jest w pełni „logiczny” czy wręcz „nielogiczny”, mają swoje uzasadnienie. Szczególnie ostro formułowali ten zarzut wobec języka ludzkiego (potocznego, artystycznego) wybitni myśliciele reprezentujący nauki ścisłe i skupieni w tzw. Wiedeńskim Kole Filozoficznym, uznając, że taki pełen wieloznaczności (więc „nielogiczny” język fałszuje obraz rzeczywistości i nie nadaje się do naukowego (ścisłego, precyzyjnego, prawdziwego) jej opisu. Postulowali przeto, że „język nauki”, w tym też nauki o języku. musi być precyzyjny, ścisły, sformalizowany, na wzór schematów logiki i matematyki. Miało to ważne konsekwencje dla wiedzy - także o języku - ale to już inna opowieść.
Ewa Jędrzejko
Znaczenie2009-03-28
Czy poprawne jest użycie jakkolwiek zamiast jednak w poniższym zdaniu: Jednak wiele z tych leków posiada działania uboczne, które powinny zostać omówione z pacjentem?
Podane zdanie zaczyna spójnik jednak, co oznacza, że nie jest ono pierwszym zdaniem tekstu. Wnioskowanie poprawne zakłada, że użyto go jako synonimu, czyli wyrazu bliskoznacznego spójnika (elementu łączącego zdania) ale. W takim razie zastąpienie ich obu spójnikiem jakkolwiek jest błędne.
Wnioskowanie drugie pozwala także przypuszczać, że spójnik jednak został niepoprawnie użyty, ponieważ nadawca myślał o połączeniu przyzwalającym, czyli takim, w którym fakt wyrażony w zdaniu pierwszym jest obwarowany pewna wątpliwością. Najpopularniejsze poprawne spójniki w tym miejscu to chociaż, mimo że. Odpowiedź schematyczna wygląda tak:
Zdanie przeciwstawne wprowadzają spójniki: ale (neutralny), jednak (nieco książkowy, bardziej oficjalny)
Zdanie przyzwalające wprowadzają spójniki: chociaż, mimo że, jakkolwiek (książkowy).
Iwona Loewe
Znaczenie2009-03-30
Chciałbym prosić o wyjaśnienie różnicy semantycznej między wyrazami maskulizm i maskulinizm. Spotkałem się z definicjami takimi, że ten pierwszy oznacza jedynie ideologię, będącą opozycją do feminizmu, a ten drugi jedynie cechę, która oznacza pierwiastki męskie np. w wyglądzie. W pewnym momencie poszukiwań wyjaśnień moich wątpliwości natrafiłem na informację, która mówiła o tym, że maskulinizm obecnie oznacza zarówno ideologię, jak i cechę, natomiast maskulizm tylko ideologię. Ponoć jest to błędne twierdzenie, gdyż na gruncie języka polskiego wyraz maskulinizm pojawił się jako pierwszy i oznaczał jedynie cechę, a wyraz maskulizm pojawił się później, oznaczając tylko ideologię - nie można wyrazowi, który pojawił się wcześniej, przypisać znaczenia wyrazu, jaki w języku zadomowił się później. Bardzo proszę o informację, w jakich kontekstach można używać jednego i drugiego wyrazu oraz co ostatecznie oznaczają przymiotniki maskulistyczny i maskulinistyczny.
Pana wahania w ocenie wyrazów maskulinizm i maskulizm wynikają z przekonania, że, cytuję, „nie można wyrazowi, który pojawił się wcześniej, przypisać znaczenia wyrazu, jaki w języku zadomowił się później.” Można. Oba wyrazy mają źródła łacińskie: mascŭlĭnŭs ‘męski’ i mascŭlŭs ‘męski, odważny, silny’. Wyraz maskulinizm pojawił się już na początku XX wieku, odnotowany jest w tzw. Słowniku warszawskim. W późniejszym Słowniku pod red. W. Doroszewskiego mamy hasła: maskulinizm ‘nabieranie cech męskich przez kobiety, maskulinizacja i maskulinizować 1. ‘wywoływanie u samic cech płci męskiej’ oraz jęz. ‘nadawać formę męską rzeczownikom innego rodzaju’. We współczesnym Uniwersalnym słowniku języka polskiego nadal brak hasła maskulizm, ale wyraz maskulinizm ma już nowe znaczenie: ‘męski punkt widzenia’ (cytat: Zarzucano autorowi niezrozumienie psychiki kobiecej i skrajny maskulinizm). Wyrazu maskulizm słowniki nadal nie notują, ale funkcjonuje on na szeroką skalę w Internecie jako synonim słowa maskulinizm w znaczeniu ‘ruch społeczny’. Rozszerzane znaczenia znaku językowego to nic nowego, nic też nowego w tworzeniu neologizmów (tu mam na myśli maskulizm jako antonim fenimizmu). Który wyraz „zwycięży”? Tego przewidzieć się nie da.
Jak chodzi o przymiotniki maskulistyczny i maskulinistyczny, utworzone są według norm języka polskiego (por. humanizm – humanistyczny, optymizm – optymistyczny, realizm – realistyczny) i mają znaczenie ogólne: ‘odnoszący się do maskulizmu i maskulinizmu. Szczegółowe treści uwarunkowane są znaczeniem rzeczownika, który określają.
Krystyna Kleszczowa

1 2 3 4 5 6 7 8